Ona wręcz wielbiła Phantoma... dopóki ten piękniś nie namieszał jej w głowie.
Całe swoje życie, z nocy na noc, czekała na swego anioła, na swego ducha stróża, na swego mężczyznę. Codzień śpiewali, delikatnie się uwodzili... nosz kurdę, jak pięknie się im żyło.
Ale nie! Zjawia się grejowaty piękniś, mąci i mąci, aż w końcu niszczy wieloletnią więź, zawartą między głównymi bohaterami. Piękne, właściwe i sprawiedliwe, a jak!?
Patrząc z perspektywy samego Phantoma - wyobraźcie sobie, że macie od wielu lat dziewczynę. Kochacie ją całym sercem, dosłownie żyjecie tylko dla niej.
Pewnego dnia zjawia się jednak inny facet. Robi Twojej kobiecie pranie mózgu, po czym ona Cię rzuca.
Pytaniem jest teraz, czy być beczal, zapomniał, czy walczył?
Eeee... Ale "Grejowaty piękniś" (cokolwiek to znaczy) i Christine znali się od dzieciństwa tak jakby. Poza tym mam wrażenie, że uwielbienie Krysi dla Anioła Muzyki nie było raczej uwielbieniem, jakie kobieta żywi dla mężczyzny.
Nie tyle co znali się od dzieciństwa, a znali się W dzieciństwie... a ludzie się zmieniają. W szczególności od dzieciństwa.
//EDIT:
gRejowaty , bo nie chcę aby zgłoszono moje wypowiedzi. : )
A od kiedy "gej" jest obelgą? Boziu...
Ludzie się zmieniają, owszem, ale Krysia i Raoul wspólny język odnaleźli błyskawicznie. Problemu nie widzę.
Namieszał w głowie. o czym oni będą rozmawiać, co będą robić?
+ On zauważył ją dopiero wtedy, gdy ona stała się sławna. Przedtem spojrzał na nią, aby za chwilę odwrócić od niej wzrok i odejść.
W pierwszej scenie nie spojrzał na nią wcale, o ile pamiętam. Zwyczajnie jej nie zauważył w tłumie artystów, do czego miał prawo, bo kiedy ją widział poprzednio była jeszcze dzieckiem, a i nietypowy strój zapewne rozpoznania nie ułatwiał. Co innego gdy znalazła się sama na scenie, w blasku jupiterów. Rozmawiać, jak było widać, mieli o czym - na przykład o operze, której Raoul również był miłośnikiem. I wydaje mi się, ze Krysia miałaby więcej wspólnych tematów do konwersacji z wicehrabią, niż z Upiorem. Z tym ostatnim mogłaby rozmawiać o muzyce... i właściwie o czym jeszcze? O czym siedemnastoletnia dziewczyna mogłaby gadać z ponad dwukrotnie starszym od niej facetem, który oprócz komponowania i obsesji na jej temat nie ma praktycznie żadnych innych zainteresowań? Przejaskrawiam trochę może, ale Krysia i Upiorny mieli raczej mało wspólnych tematów do rozmowy.
Myślę, że w tym przypadku "od" sugeruje proces ciągły (np. "znali się od dzieciństwa i aż do teraz utrzymywali ciągły kontakt", w przeciwieństwie do "znali się w dzieciństwie, ale nie widzieli od lat").
Temat dyskusji mnie zwalił z nóg a pierwszy post doprowadził do ataku śmiechu ;)
Ah, jakże wszystko ślicznie i trafnie powiedziane. A jeśli chodzi o określenie tego "pięknisia Raoulka" to po prostu... braknie mi słów.
Ale tak na poważnie... to ja się zgadzam i nie wynika to wcale, a wcale z mojej niechęci do Raoulka... Jakby nie patrzeć nawet jeśli Kryśka i pan Piękniś mieli więcej wspólnego - mniejsza różnica wieku, przyjaźń z dzieciństwa itd. to przecież Raoulek to najnudniejsza i najbardziej rozlazła postać literacka owego okresu. Czytając książkę ów "Ideał - Pan Raoulek" potrafił jedynie jęczeć, wzdychać i nie robić nic konkretnego oprócz doprowadzania czytelnika do szału. Nie rozumiem jak jakiejkolwiek kobiecie mógł się spodobać taki... mężczyzna (choć lepiej pasuje określenie: dzieciak). Ale cóż, kobietą nie jestem więc tu się nie wypowiadam. ;)
Ja osobiście przez całą powieść życzyłem "Pięknisiowi" żeby mu ten żyrandol spadł na łeb i żeby w końcu przestał psuć tak genialną fabułę swoją osobą. Niestety jak na horror przystało - coś strasznego musi istnieć - więc istniało aż do ostatnich rozdziałach pod postacią Raoulka...
(filmu to też się tyczy, choć filmowy Raoul nie był aż tak zły - potrafił używać szpady, podczas gdy książkowy pierwowzór jedynie mdlał ;P)
Ale tutaj jest raczej mowa o Raoulu z musicalu, nie z powieści.
Pierwszy odtwórca roli Steve Barton, był uosobieniem rycerza na białym koniu, walczącego o swoją ukochaną.
A co do nudnej love, to Wikto Hugo stworzył pana Mariusa Pontmercy do pary z Cosette. To jest dopiero żenująca love.
Wiem ;) Raoul z powieści był mi potrzebny do porównania na koniec.
Eh, Steve Barton to inna bajka. W jego wypadku rola się nie liczy, bo mistrz mistrzowsko zagra nawet takiego makabrycznego Raoulka. I masz rację Raoul Steva nie był denerwujący. A w porównaniu z Michaelem - Upiorem to wybór panienki Daae staje się bardziej logiczny ;)
Oj, nie... Marius i Cosette to inna bajka i to jest ponad moja wytrzymałość psychiczną, więc lepiej nie poruszać tego tematu... ;)
Historia (przynajmniej z założenia) jest taka sama. Uogólniłem(?) wypowiedź.
Wciąż uważam, że Roul był złym, a Phantom dobrym.
Obejrzyjcie film jeszcze raz i spójrzcie na obu panów inaczej.
Nie patrzcie na film.
Obejrzyjcie go!
Obejrzałam ten film już kilkanaście razy. I wiesz co? Wciąż się z tobą nie zgadzam :D
Ale z nastawieniem, że Roul jest zły? Obejrzyj film pod tym kątem, to może zauwazysz ten inny świat - ten co i ja zobaczyłem.
Pozdrawiam.
Owmordęjeża... Raoul był zły doprawdy niczym Sauron i Voldemort razem wzięci. Miał bowiem 3 podstawowe wady: młody, przystojny, bogaty. Jeszcze dorzuciłabym może wykształcony. "Codzień śpiewali, delikatnie się uwodzili... nosz kurdę, jak pięknie się im żyło."... A potrwałoby to długo, szczególnie atmosfera wilgotnej piwnicy sprzyjałaby rozwijaniu się erotyzmu tudzież założeniu rodziny. Już sobie wyobrażam tę gromadkę dzieci, bawiących się punjabem tatusia.
Patrzyłam na obu panów pod różnymi kątami i nadal uważam, że Raoul był najwłaciwszym wyborem.
Widziała "Love never dies"?
O mamusiu... Jak bardzo wielbię Eryka i inne takie, muszę przyznać rację EineHexe i mojej przedmówczyni. Jakkolwiek Eryk by się starał zatrzymać Christine przy sobie, nie dałby rady... Niestety nie mógł jej dać tego co Raoul ( i tak Raoula nie lubię).
Co do LND - makabra z pięknym tłem muzycznym... przynajmniej ja tak sądzę :)
Pozdrawiam
http://www.filmweb.pl/film/Upiór+w+operze-2004-106461/discussion/Jeśli+nie+ogląd ałeś+%22LND%22+-+nie+czytaj%2C+jeśli+nie+widziałeś+%22Upiora...%22+-+nie+czytaj+ tym+bardziej.,1981515
Oto, co ja myślę o LND (w wersji australijskiej, brytyjską widziałam we fragmetach i szoda mi Ramina, że gra w tym czymś:)
http://www.filmweb.pl/film/Upiór+w+operze-2004-106461/discussion/Jeśli+nie+ogląd ałeś+%22LND%22+-+nie+czytaj%2C+jeśli+nie+widziałeś+%22Upiora...%22+-+nie+czytaj+ tym+bardziej.,1981515
Upiór ją kochał. A zazwyczaj miłość to pragnienie szczęścia dla drugiej osoby. A z resztą Christine chyba traktowała go bardziej jak brata czy wspaniałego przyjaciela ale szlag by ją przecież trafił tam w podziemiu. Musiałaby być bardzo silna by wytrzymać wszystko. Jego złość, złość ludzi itd. Zamiast tego pokazała mu jak ma żyć. Powiedziała jad z twej duszy się sączy a nie z twarzy czy coś w tym stylu. A z Raulem miała dobra życie. Pewnie tęskniła za Upiorem ale co się stało to się stało
Ja również uważam, że powinna wybrać Upiora. Raul był zapewne tym właściwszym kawalerem do wzięcia, tzw. "dobrą partią", jednak nie miał w sobie za grosz pasji i namiętności Eryka. Wydaje mi się, że robił to, czego się od mężczyzn w tamtych czasach oczekiwało-bronił honoru kobiety. Bardzo szczytny cel, ale nawet jeśli Raul kochał Christine to była to miłość przyjacielska i taka "doczesna". Upiór wielbił śpiewaczkę, była to prawdziwa żarliwa miłość kochanka wyrażana w każdym czynie i geście. Przy ukochanej czuł się lepszy, bez niej wariował. Zgadzam się, że lepszym kandydatem na męża był Raul, ale powinna wybrać miłość Upiora wraz z jego namiętnością i niekiedy porywczością (charakterystyczną dla kogoś tak pokrzywdzonego przez los). GDZIE PRAWDZIWA MIŁOŚĆ?
Bo Erik powinien zostać wybrany. Jak powiedział Daroga: Że gdyby Christine go zechciała, byłby łagodny i potulny jak baranek. Był jaki był, nie sam z siebie. A dlatego, że podli ludzie chcieli zrobić z niego potwora, jakim sam w końcu się stał. Wystarczyłaby akceptacja.
No ale że człowiek kreaturą jest często nieczułą na krzywdę innych, to Eryk na akceptację nie miał co liczyć. Szkoda, że osoba tak mądra i utalentowana była skazana na odosobnienie, bo "co ludzie powiedzą".
Zresztą wydaje mi się, że masz rację. On dla Christine zrobiłby wszystko, byleby była szczęśliwa.
Niestety. Gdyby dostał tylko zrozumienie i akceptację, byłby podziwianym, uwielbianym i docenianym artystą.
Ona nigdy nie byłaby z nim szczęśliwa i on to zrozumiał gdy Christine go pocałowała, dlatego dał jej odejść. Zawsze kiedy oglądam POTO myślę nad tym co by było gdyby wybrała Erika... albo jakby wyglądało gdyby nie żył w XIX w. Upiór to niezaprzeczalny geniusz, ale nie zostałby zaakceptowany, nie w XIX wieku.
Raoul jest często "hejtowany" i znienawidzony przez odbiorców, dlaczego? Raoul to zwykły mężczyzna, nie jest jakimś geniuszem jak Upiór, czy taki jak Christine, ale kocha ją i walczy o nią, chce jej szczęścia i jak widać po zakończeniu kochał ją do końca (Erik także, ale jego miłość była obsesyjna. Zawsze uwielbiałam pomarzyć sobie, że ona wybierze swojego Anioła Muzyki, ale nie wyobrażam sobie ich życia razem). Ale kochani bądźmy obiektywni, czy wierzycie, że młoda kobieta( przed 20) wybrałaby o wiele starszego mężczyznę a na dodatek mordercę, który udawał jej ojca. Cóż po geniuszu który zmienia się w szaleństwo? Rozumiem sprawiłby że jej głos stałby się perfekcyjny, może nawet pokochałaby go, ale jakie życie ją czeka?
Cóż z Love Never Dies dowiadujemy się, że życie z Raoulem nie było sielanką, ale ta historia jest dla mnie czymś jakby odrębną historią a nie sequelem, wtedy nabiera więcej sensu.
A co do filmu. Upiór... wystawiany na scenie o wiele bardziej do mnie przemawia, na pewno są emocje w piosenkach, słowach i mimice czego brakowało mi w filmie, aczkolwiek lubię czasem powrócić do tej ekranizacji :)
Pewnie masz rację.
Ogólnie to hejtowanie Raoula przypomina mi troszeczkę hejt na Skrzetuskiego z "Ogniem i Mieczem"(Bohun rządzi! ^^). Tak jak powiedziałaś, jest zwykłym facetem.
Wydaje mi się, że miłość Erika była tak obsesyjna, bo innej nie znał. Przecież nikt mu jej nie okazał. Podejrzewam, że podczas studiowania różnych partytur oper wyrobił sobie swoisty wzór, jak taka miłość powinna wyglądać. Chciał mieć Christine dla siebie, a przyzwyczajony był do tego, że dostawał to, czego chciał.
Myślę też, że gdyby Erik i Christine byli razem, ich związek skończyłby się po jakimś czasie, jak to było ze związkiem Christine i Raoula w LND. Smutne, ale bardzo prawdopodobne.
Ja osobiście nie uważam, żeby film albo przedstawienie bardziej do mnie przemawiało. Obie formy przedstawienia tej historii bardzo lubię, a oglądanie różnych aktorów w głównych rolach i obserwacja ich wersji postaci jest bardzo ciekawa. Ogólnie cieszę się, że przedstawienie na 25-tą rocznicę zostało wydane na DVD, bo prawie zapomniałam o tej magii i żyłam tylko filmem z 2004.
Szoka, że więcej spektakli nie jest dostępnych na DVD. Ludzie to kupią. Jeśli chcesz mam nagrania Upiora w Operze z 2008 roku z Ramin Karimloo i Giną Beck :)
Oj bardzo chcę! :D Nawet nie wiesz, jak Twoja propozycja mnie ucieszyła :D Teraz nie będę mogła spać :D
Gdyby nagrywali te spektakle na DVD to raczej mniej osób przychodziłoby do teatru, chyba, że sprzedawaliby nagrania tylko w teatrze. Ale to tak z moich przemyśleń :D
Ja ostatnio widziałam nagranie z niemieckiego UwO z Thomasem Borchertem. Cudeńko *.*
Jutro spróbuję Ci to w jakiś sposób wysłać :)
A co do dvd to nie jestem pewna. Ludzie i tak pójdą do teatru :) Ja bym poszła nawet mając na dvd.
Ja też bym nie pogardziła ;D Jestem zawsze chętna żeby obejrzeć spadający żyrandol. Jak ja bym chciała pojechać do Białegostoku *.*
Wreszcie osoby, ktore rowniez lubia musical! :) Polecam wam wszystkim uzytkownika inallyourfantasies na youtubue. Dodawane sa tam ciagle nowe odslony Upiora na Brodwayu z roznymi aktorami. Z tego co pamietam to najnowsze nagrania pochodza z 27.03.13r. Pozdrawiam,