Serio, gdy przeczytałem w zajawce filmwebu tytuł tego filmu, to od razu pomyślałem:
A, no to Polacy zrealizowali jednak chyba jakiś cenny film dokumentalny lub biograficzny o naszej wspaniałej i niezwykle utalentowanej artystce piosenkarce, o przepięknym, niezwykle rzadko spotykanym 4- oktawowej skali głosie i słuchu absolutnym.
Niestety, chyba trzeba będzie jeszcze zaczekać na dobry, rzeczywiście wartościowy film o tej wspaniałej, wybitnej polskiej artystce - bardziej znanej i docenianej za granicą niż w Polsce.
Violetta Villas występowała na wielu najsłynniejszych scenach teatralnych i estradowych Europy i Świata; m.in. w Paryżu, Berlinie, Moskwie czy Nowym Jorku.
Specjalne, najwytworniejsze suknie na zamówienie szyli dla niej, między innymi, najwybitniejsi krawcy dyktatora mody Christiana Diora.
Szkoda, że na wartościowe filmy o wspaniałej polskiej artystce śpiewaczce trzeba jeszcze poczekać.
Choć polska Violetta Villas już odeszła z tego świata i z pewnością poszła do nieba...
oglądając film o Violetcie, bez znaczenia czy postaci fikcyjnej czy realnej, odnoszę wrażenie, że zrobienia filmu na podobnym poziomie w Polsce, tak skromnego i tak bogatego zarazem, nie jest możliwe. Film posiada element nawiązania do Polski, co tylko utwierdza w przekonaniu, że w tworzeniu tego typu produkcji w Polsce jesteśmy daleko daleko za pastuchami (nie mam tu wcale na myśli Chile).